Plastykowa Planeta

2019.05.27.02.[PL] - text - Zdrowie - Szkodzenie - Plastikowa planeta.



Plastikowa planeta

Globalna produkcja plastiku rośnie wykładniczo.

W górskim w powietrzu jednego z najodleglejszych regionów Ziemi unoszą się plastikowe drobiny. W położonym na południu Francji łańcuchu Pirenejów naukowcy odnotowali dzienną koncentrację 365 cząsteczek na metr kwadratowy. Ilość osadu była niewiarygodna. W promieniu 100 kilometrów nie było żadnych oczywistych źródeł mikroplastiku, wspomina Deonie Allen z EcoLab w Szkole Nauk Rolniczych i Przyrodniczych w Tuluzie, główna autorka badania opublikowanego 12 maja 2019 r. w Nature Geoscience.

Mikroplastik – bardzo małe fragmenty odpadów z tworzyw sztucznych – to nowy czynnik zanieczyszczenia atmosfery. Mimo iż jego obecność w oceanach i drogach wodnych zwróciła w ostatnich latach uwagę świata nauki i mediów, tylko dwie dotychczasowe prace badawcze szukały jej śladów w powietrzu. Obserwacje i pomiary przeprowadzono w miastach, a uzyskane wyniki były porównywalne. Wygląda na to, że mikroplastik jest wszechobecny, mówi Allen. Gdy wyjdziesz na zewnątrz z lampą UV, ustawisz długość fali na 400 nanometrów i poświecisz na boki, zobaczysz przeróżne plastikowe cząsteczki unoszące się w powietrzu. W domach bywa jeszcze gorzej. To dość przerażające. Zespół Allen zbierał próbki przez pięć miesięcy w stacji meteorologicznej znajdującej się 1400 metrów nad poziomem morza.

Najmniejsza drobina, jaką dostrzega ludzkie oko, ma około 40 mikronów. Ponad 50% zebranego mikroplastiku stanowiły cząsteczki mniejsze niż 25 mikronów. Naukowcy ostrzegają, że tworzymy „plastikową planetę”. Ludzie są narażeni na kontakt z mikroplastikiem w trakcie jedzenia i oddychania, lecz skutki zdrowotne są nieznane. Dopiero niedawno rozpoznaliśmy fakt jego występowania w powietrzu, przyznaje Stephanie Wright, uczona z Centrum Środowiska i Zdrowia w londyńskim King’s College. Wiemy, że inne rodzaje cząsteczek wywierają negatywny wpływ na nasze zdrowie. Gdy nie przekraczają 25 mikronów, mogą przedostać się do ludzkiego organizmu przez usta lub nos. Natomiast rozmiar do 5 mikronów pozwala im penetrować tkankę płucną.



Mikroplastik jest lepki i akumuluje metale ciężkie takie jak rtęć i trwałe zanieczyszczenia organiczne (TZO / ang. POP), w tym bromowane środki zmniejszające palność i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA / ang. PAH). Ich szkodliwość potwierdzono wielokrotnie. Ilość cząsteczek tworzyw sztucznych trafiających do środowiska naturalnego zwiększa się wykładniczo wraz z postępującym wzrostem produkcji tych materiałów. Obecnie są one ważnym składnikiem nawierzchni dróg, cegieł, betonu, farb i wielu innych rzeczy, których kompozycja nie jest nawet kojarzona przez opinię publiczną z plastikiem.

O mikroplastiku krążącym w środowisku wiemy niewiele, przyznaje Wright. Jeszcze bardziej ubogi jest stan wiedzy o nanoplastiku. Nanocząsteczki mogą posiadać odmienne właściwości chemiczne i fizyczne od cząsteczek tego samego materiału o rozmiarach mikro lub większych. Jedną z wyjątkowych cech nanoplastiku jest to, że na powierzchni cząsteczek znajduje się więcej atomów. To czyni je bardziej reaktywnymi chemicznie. Potencjalne zagrożenia dla zdrowia ludzkiego i środowiska ze strony nanoplastiku mogą różnić się od tych, które niesie ze sobą mikroplastik, podkreśla Roman Lehner z Uniwersytetu we Fryburgu. Nikogo nie powinien dziwić fakt, iż mikroplastik i nanoplastik są wszędzie. Niestety, technologia do wykrywania tego ostatniego jeszcze nie istnieje.

Testy laboratoryjne wykazały szkodliwe oddziaływanie nanoplastiku na organizmy wodne. Spożywane przez nie cząsteczki polistyrenowe bez przeszkód przenikały przez ściany komórkowe, zmieniały zachowanie osobników i zaburzały funkcje endokrynologiczne. Podczas eksperymentów laboratoryjnych nanoplastik przebijał się przez ściany komórkowe próbek ludzkich jelit. Aktualnie nie prowadzi się praktycznie żadnych badań nad nanoplastikiem atmosferycznym i jego oddziaływaniem na zdrowie ludzkie i środowisko naturalne, kontynuuje Lehner. Nie znamy wszystkich potencjalnych zagrożeń. Jednak można założyć, że są one znaczące, co uzasadnia kontynuowanie badań.

A co z biotworzywami lub plastikiem biodegradowalnym? Zamieniają się w mikroplastik, którego nie widzimy, stwierdza Allen.

→ Plastik składa się na blisko 80% odpadów dryfujących we Wszechoceanie. Ulega stopniowemu rozpadowi na coraz mniejsze fragmenty. Badacze z Uniwersytetu w Lund (Szwecja) przyjrzeli się wpływowi nanowymiarowych drobin na zwierzęta wodne. Wyniki ich dochodzenia zostały opisane 7 listopada 2014 r. w Environmental Science and Technology. Zooplankton, który ma w sobie nanoplastik, jest źródłem pokarmu dla wielu innych gatunków. Naukowcy zbadali więc następstwa obecności plastikowych cząsteczek na wyższych piętrach łańcucha pokarmowego. Okazało się, iż ryby żywiące się skażonymi rozwielitkami zmieniły swoje zachowania łowne i straciły apetyt. Kilka analiz ujawniło też, że nanocząsteczki posiadają zdolność do przekraczania biologicznych barier, np. mózgu i ścianek jelita.

→ Biorąc pod uwagę wszędobylski charakter mikroskopijnych cząstekczek plastiku, ich oddziaływanie na organizmy morskie, zwłaszcza na wchłaniające je filtratory, jest powodem do niepokoju, stwierdzili autorzy pracy badawczej zamieszczonej 22 grudnia 2015 r. w Proceedings of the National Academy of Sciences. Eksperci z francuskiego Instytutu Badań nad Użytkowaniem Morza zanalizowali wpływ mikroplastiku na pacyficzne ostrygi (Crassostrea gigas): jedną ich grupę karmili mieszanką mikrokulek polistyrenowych i mikroalg, z kolei grupie kontrolnej podawali wyłącznie mikroalgi. Najpoważniejszy skutek był taki, że dodatkowy wydatek energetyczny, niezbędny do strawienia mikroalg, zaburzył funkcjonowanie układów rozrodczych. Sperma osobników męskich zwolniła, zaś osobniki żeńskie produkowały mniejsze i mniej liczne oocyty – komórki, które stają się jajami. Potomstwo skurczyło się o 18%, a jego liczebność spadła aż o 41%.



→ Toksyczne chemikalia kumulują się w morskich stworzeniach zamieszkujących najgłębsze rowy oceaniczne Ziemi. Fakt ten ustaliły pierwsze przeprowadzone w tych regionach pomiary zanieczyszczeń organicznych. Często myślimy, że rowy głębinowe są odległe i dziewicze, nietknięte przez człowieka, powiedział Alan Jamieson, badacz głębokiego oceanu z Uniwersytetu Aberdeen (Wielka Brytania). Jego zespół wykrył wysokie koncentracje wytworzonych przez człowieka zanieczyszczeń w podobnych do krewetek skorupiakach zwanych obunogami (Amphipoda). To naprawdę zaskakujące, że znaleźliśmy duże stężenia zanieczyszczeń na tak dużej głębokości, przyznał Jeffrey Drazen, ekolog morski z Uniwersytetu Hawajskiego (USA). Badanie, którego wynikami podzielono się 20 czerwca 2016 r., objęło testy na obecność chemikaliów organicznych w obunogach zebranych na głębokości 7 000–10 000 metrów w Rowie Mariańskim i Rowie Kermadec. Osobniki zawierały polichlorowane bifenyle (PCB) – wykorzystywane do produkcji plastiku, a także jako środki przeciwporostowe powstrzymujące wzrost pąkli na kadłubach statków – i polibromowane etery difenylowe (PBDE), które wchodzą w skład preparatów redukujących palność. Obie substancje chemiczne należą do kategorii związków węglowych zwanych trwałymi (tj. trudnymi do rozbicia) zanieczyszczeniami organicznymi (POP). PCB są rakotwórcze, zaś PBDE zaburzają pracę systemów hormonalnych i rozwój neuronów. Stężenia dioksyn w obunogach z Rowu Mariańskiego są szczególnie wysokie – 15-krotnie przekraczają wartości odnotowane w Kermadec. Są nawet wyższe niż w ujściach dwóch najbardziej zanieczyszczonych rzek świata – Rzeki Perłowej i Liao w Chinach, zwrócił uwagę Jamieson. Rów Kermadec zawiera 5-krotnie większe koncentracje PBDE. Douglas Bartlett, mikrobiolog głębinowy z Instytutu Oceanografii Scrippsów (USA), twierdzi, że odkrycie jest szokujące. Uzmysławia w dramatyczny sposób, iż rowy wcale nie są aż tak odległe i wszystko jest ze sobą połączone, wyjaśnił. Naukowcy podejrzewają, że lokalizacja Rowu Mariańskiego w sąsiedztwie dużych producentów tworzyw sztucznych z Azji, jak również bazy wojskowej Stanów Zjednoczonych na wyspie Guam, mogła przyczynić się do wysokich poziomów PCB. Poza tym wody powyżej rowu stanowią część wiru północnego Pacyfiku – systemu silnych prądów morskich, które mogą przenosić materiały z powierzchni w dół głębokiego morza. Zarówno Rów Mariański, jak i Kermadec mają około 11 kilometrów. Zdaniem badaczy wysokie koncentracje POP są powodem do niepokoju. Oceaniczne rowy mogą być również ważnym pochłaniaczem dwutlenku węgla, który odgrywa kluczową rolę w regulowaniu klimatu, przypomniał Bartlett. Jeśli zanieczyszczenia zaburzają w jakiś sposób zachowanie drobnoustrojów, to należy się zastanowić, co wyrządzają obiegowi węgla.

→ Najgłębsze rowy oceaniczne Ziemi to „ostatni śmietnik” odpadów plastikowych. Po raz pierwszy uczeni wykryli mikroplastik w organizmach żyjących w strefach zlokalizowanych ponad 6 000 metrów pod powierzchnią morza. Autorzy badania opublikowanego 27 lutego 2019 r. w Royal Society Open Science przyznają, że zjawisko jest znacznie poważniejsze, niż sądzono: Najprawdopodobniej nie pozostały już żadne ekosystemy morskie, które są wolne od zanieczyszczeń z tworzyw sztucznych. Uczeni poddali analizie stworzenia z Rowu Atakamskiego (południowo-wschodni Pacyfik), Nowych Hebrydów, Rowu Kermadec (południowo-zachodni Pacyfik), Rowu Japońskiego (zachodni Pacyfik), Rowu Izu-Ogasawara i Rowu Mariańskiego (północno-zachodni Pacyfik). Występujące tam amfipody (podobne do krewetek skorupiaki, które żerują na dnie) spożyły drobiny plastiku. Poziom konsumpcji zwiększa się wraz z głębokością. Wśród zidentyfikowanych materiałów była bawełna wzmocniona poliestrem, lyocell, wiskoza, ramia, polichlorek winylu i polietylen.

→ Cywilizacja przemysłowa produkuje 250 miliardów ton substancji chemicznych rocznie. Europejska Agencja Chemikaliów szacuje, że w laboratoriach stworzono do tej pory ponad 148 tysięcy związków. Amerykański Departament Zdrowia kalkuluje, iż każdego roku wprowadza się do użytku 2 tysiące nowych. Program Środowiskowy ONZ alarmuje, że ich większość nigdy nie jest badana pod kątem wpływu na zdrowie ludzi i pozostałych zwierząt.

→ Wszyscy jesteśmy skażeni plastikiem. Cząsteczki z plastikowej butelki wyrzuconej do oceanu w Azji kończą w jedzeniu spożywanym przez Amerykanów. Wyprodukowany plastik z pewnością trafi do morza. Nasze niekończące się machinacje prowadzą ku masowemu wymieraniu. Jesteśmy jednymi z wielu zwierząt, które wyginą. Ironia polega na tym, że powodem będzie nasza inteligencja. Dr Curtis Ebbesmeyer, oceanograf (wypowiedź z 13 grudnia 2016 r.)

:ugeek:

Przerażające informacje. Oczywiście możemy to zmienić nie produkując już plastiku. Jako wytwórca produktów ceny rośłinnych biodegradowalnych lub szklanych opakowań w stosunku do plastiku jest nieopłacalna… Jedynie klienci którzy kupują eko produkty pozwalają sobie na wyższe ceny. Przeciętni ludzie tj większość kraju jednak kupuje dużo i tanio więc i plastik również z torebkami na warzywa i owoce ;( Rozwiązania są proste, lecz ludzie nie patrzą empatycznie na tego typu sytuacje

Witam; Przecież nie chodzi o to aby nie produkować plastyku. Chodzi o to aby on był wielokrotnego użytku, żeby podlegał recyklingowi. Ale też można inaczej, Pamiętacie, kiedyś mleko było sprzedawane w szklanych butelkach, butelka była zwrotna, myta, i nalewane znowu mleko. Zazwyczaj , mleczarnia była w tej samej miejscowości. A mleko dostarczali okoliczni chłopi, rolnicy. Krowy pasły się na pobliskiej łące, Było zdrowo i ekologicznie. Komu to przeszkadzało? A no przeszkadzało korporacjom. Ludzie byli zdrowi i nie zależni, to bardzo przeszkadzało i bolało. To się zmieniło. Teraz, krowy są na południu kraju, tam gdzieś jest mleczarnia, często po drugiej stronie granicy. A że jest UNIA- to teoretycznie granic nie ma, więc nie ma się o co czepiać. A stamtąd mleko jest wożone na drugi koniec kraju, czyli północ. Jeśli ktoś zastrajkuje, to za karę nie przywiozą mleka, dla naszych dzieci. Notabene, ( ono nie jest zdrowe ). Podobnie jest z innymi produktami, wozi się je z jednego końca w drugi koniec. Przecież teraz usmany nam paliwo dają za darmo. To tylko przykład mleka, a gdzie jest szkodliwość plastyku rozpuszczającego się w przechowywanym produkcie? Pojedyncze atomy plastyku osadzają się w nas samych; Nasz organizm nie umie sobie z tym poradzić, nie przystosował się do takiego traktowania. W efekcie chorujemy, i umieramy. Ale zanim umrzemy to zasilamy koncerny farmakologiczne, farmaceutyczne. Żyjemy, pracujemy, tyramy, chorujemy, i wcześniej umieramy.

W sumie mamy gorzej od zwierząt hodowlanych. Chociaż może i nie, na ten przykład kurczakom obcina się nóżki, łapki; aby się szybciej tuczyły, i były gotowe do zarżnięcia. Smutny obraz, człowieka pana świata. A ile jedzenia się marnuje? Czy kiedyś też tak było? Starsi pamiętają, że tak nie było. Jedzenie się nie marnowało. Następna sprawa, jedzenie które jest przywożone z bardzo daleka, za pomocą samolotów. Czy ono jest nam potrzebne? Czy one jest zdrowe dla nas? I naszych dzieci? Pomarańcze były od święta. A jak smakowały? Dzisiaj gniją w supermarkecie, pomimo użytej chemii. A przecież owoce powinno się jeść, które dojrzały na drzewie i dopiero takie zerwane. Takie są najlepsze, najsmaczniejsze. Koło Pyrzyc, woj. Szczecińskie były sady; wszystko wycięto, teraz owoce przywozi się z Hiszpanii, Izraela, Afryki. Nie wiadomo, jaka w nich jest chemia? A gdybyśmy tak zaprzestali kupować, Były dobre jabłka, Szara-Reneta, Złota-Reneta, odporne na robactwo, dawały się przechowywać w zwykłych warunkach całą zimę. Gdzie one są? Gdzie się podziały? Nasz chleb, pszenica, która była odporna na choroby, też już nie ma. Ale za to mamy pszenicę GMO- modyfikowaną. Ta modyfikacja; też modyfikuje nasze ciało, komórki, zostaliśmy po cichu zmodyfikowani. Pytanie? Do jakiego stanu nas zmodyfikowano? Żadnych badań się nie prowadzi. Zagraniczny producent powiedział, że jest OK. Że nie ma takiej potrzeby. A nasi urzędnicy. Czy oni dalej są nasi? Czy oni nam służą? A jeśli nie? To komu służą?Czy zostali kupieni za Judaszowe srebrniki? To takie retoryczne pytania? Na które nie oczekuję odpowiedzi. A zaczęło się od sterty śmieci, których przecież nie musi być, i plastyku, który notabene jest trujący. W czystej postaci trucizna, depopulacja postępuje olbrzymimi krokami. Nasz już nie ma. Pozostało tylko wspomnienie o wspaniałym kraju, i ich mieszkańcach. Pozdrawiam malkontent. :ugeek: