Cywilizacyjny zanik instynktu.

2020.06.03.01.[PL]- text - Wiedza - Zanik Wolności.

.Przedruk; by Opolczyk.

Cywilizacyjny zanik instynktu pragnienia wolności…

.

Pamiętam z podstawówki fraszkę o czyżykach w klatce:

.

Czegoż płaczesz? – staremu mówił czyżyk młody – Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody.

Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę.


.

Pamiętam też bajkę o ( łańcuchowym ) psie i wilku. Kończyła się tak:

.

Pies mówił, u wilk słuchał uchem, gębą, nosem,

Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały;

I, nad smacznej przyszłości medytując losem,

Już obiecane wietrzył specyały.

Wtem patrzy… „A to co?“ — „Gdzie?“ — „Ot tu na karku!“

„Ech, błazeństwo!..“ — „Cóż przecie?“ ~ „Oto widzisz, troszkę

„Przyczesano… bo na noc — kładą mi obróżkę,

„Ażebym lepiej pilnował folwarku!“

„Czy tak? Pięknąś wiadomość schował na ostatku“.

„I cóż, wilku, nie idziesz”?

„Co nie, to nie, bratku!

Lepszy w wolności kąsek ladajaki,

Niźli w niewoli przysmaki“.


.

„Lepszy w wolności kąsek ladajaki, niźli w niewoli przysmaki“…

.

O wolności, czym jest ( np. od czegoś, do czegoś ) napisano już ogrom opasłych tomów. W cywilizowanym świecie rzeczywista wolność jest fikcją. Już zresztą w starożytności, od kiedy powstały cywilizacje, wolność była fikcją, choć stany/warstwy uprzywilejowane miały jej (a raczej praw) więcej niż biedota, nie mówiąc o niewolnikach, „mówiących narzędziach” ( tak prawo rzymskie definiowało niewolników ). Współcześnie możemy mówić co najwyżej o prawach ludzkich i obywatelskich, gwarantowanych deklaracjami ONZ czy konstytucjami. Całkowita wolność, czyli prawo do robienia wszystkiego co by przyszło nam do głowy, w zbiorowości ludzkiej jest niemożliwa. Różne zakazy i nakazy, oraz przepisy regulujące stosunki międzyludzkie są konieczne w każdej zbiorowości ludzkiej. Nawet u ludów dzikich istniało prawo zwyczajowe, przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie, w którym istniały nakazy i zakazy. Rzeczywista wolność możliwa jest, gdy ktoś żyje sam, w dżungli, puszczy, tajdze czy na bezludnej wyspie, z dala od innych ludzi. Wtedy może postępować rzeczywiście według własnej woli. Ale wtedy też ponosi pełną odpowiedzialność za własne postępowanie i decyzje. Gdy głoduje, bo nie może upolować zwierzyny, lub gdy choruje i nie potrafi się wyleczyć, nie może winy za własny głód czy chorobę zwalać na „okoliczności” – bo sam je wybrał. Nie ma wolności bez odpowiedzialności.

.

Życie w jakiejkolwiek społeczności, także w świecie cywilizowanym, wymusza konieczność istnienia różnych regulacji, przepisów, nakazów i zakazów ( niestety wpływa też niekorzystnie na psychikę ludzi, czyniąc z nich powoli duchowych / psychicznych niewolników – ale o tym później ). Dobrą metaforą czy analogią obrazującą konieczność istnienia różnych regulacji i przepisów w życiu zbiorowisk ludzkich jest ruch drogowy. Wyobraźmy sobie, że nagle przestają w ruchu drogowym obowiązywać wszystkie przepisy, znaki drogowe i sygnalizacja świetlna. Każdy może jeździć jak chce – prawą i lewą stroną jezdni, środkiem, a nawet po chodnikach. Nie obowiązuje na skrzyżowaniach nawet zasada prawa wolna, nie ma ograniczeń prędkości, zakazów zatrzymywania się i parkowania, pierwszeństwa dla pieszych itp. W takim przypadku, zwłaszcza w dużych miastach poruszanie się autami byłoby w ogóle nieomal niemożliwe, a przede wszystkim niebezpieczne. Także piesi byliby zagrożeni przez kierowców jeżdżących po chodnikach. Każdy rozsądny człowiek przyzna więc, że ruch drogowy, samochodowy, musi być regulowany przepisami. Wprawdzie ograniczają one „wolność” każdego użytkownika, ale pozostawiają duży margines swobody. Nadal mogę wybrać samemu cel podróży i trasę, którą do niego jadę. Mogę też (w ramach przepisów) jechać trochę wolniej, by oglądać krajobraz lub szybciej, by prędzej dotrzeć do celu. Mogę też robić sobie przerwy w podróży, gdy mam na to ochotę. Rzecz jednak w tym, aby zakazów i nakazów było tylko tyle, ile rzeczywiście jest konicznych. Wprowadzenie np. nakazu jeżdżenia tylko z zamkniętymi oknami, zakazu słuchania radia podczas jazdy, włączania nawiewu lub klimatyzacji latem a ogrzewania zimą byłyby bzdurnymi i niepotrzebnymi przepisami służącymi wyłącznie tresurze kierowców w posłuszeństwie. Także przepisów, zakazów i nakazów w życiu każdej społeczności powinno być tylko tyle, ile jest naprawdę koniecznych do harmonijnego ich funkcjonowania.

Niestety, życie w warunkach regulowanych przepisami jako skutek uboczny daje ludzi, którzy powoli tracą instynkt samodzielności, wolności. Kiedyś opublikowałem opracowanie Metro o hodowli ludzkiej przez cywilizację:

<LINK_TEXT text=“https://opolczykpl.wordpress.com/2019/0 … c-i-metro/”>https://opolczykpl.wordpress.com/2019/03/01/cywilizacja-jako-hodowla-ludzi-czesc-i-metro/</LINK_TEXT>

<LINK_TEXT text=“https://opolczykpl.wordpress.com/2019/0 … -ii-metro/”>https://opolczykpl.wordpress.com/2019/03/04/cywilizacja-jako-hodowla-ludzi-czesc-ii-metro/</LINK_TEXT>

.

Negatywne efekty tej hodowli każdy uważniejszy obserwator zauważyć może na co dzień. Ludzie cywilizowani w większości przypominają zwierzęta urodzone w niewoli, w ZOO. Każdy miłośnik zwierząt wie, ile wysiłku i przygotowań kosztuje przystosowanie zwierząt urodzonych w ZOO do życia na wolności. Roślinożerne zatraciły zdolność dostrzegania na czas zagrożeń ze strony drapieżników i ludzi ( myśliwych czy kłusowników ), w zimie nie potrafią zdobywać pożywienia, natomiast drapieżniki nie potrafią polować. Wypuszczone bez przygotowania na wolność giną. Gdyby potrafiły mówić, chyba niejedne z nich wybrałyby pozostanie w niewoli. I z ludźmi jest podobnie. Wdrożeni do przestrzegania zakazów i nakazów podporządkowują się im nawet wtedy, gdy nie jest to konieczne. Nie raz w niedziele czy święta widziałem to na własne oczy. Lubię w te dni chodzić z rana na spacery – mało ludzi, prawie zerowy ruch samochodowy, przez co przejście przez miasto do lasu jest względnie przyjemnym spacerkiem. Po drodze muszę jednak przejść szereg ulic. I wielokrotnie widziałem, jak nieliczni piesi stali na przejściach czekając na zielone światła, mimo iż nie jechały żadne samochody. Ja osobiście w takich przypadkach nigdy nie czekam na zielone – po prostu przechodzę przez ulicę. Reakcje czekających na przejściu ludzi są różne i można wyróżnić trzy ich grupy:

.

Grupa pierwsza – czekający na zielone światło ludzie widząc kogoś, kto wobec braku nadjeżdżających aut ignoruje światło czerwone i przechodzi przez ulicę, po chwili wahania robią to samo.

.

Grupa druga – ci nie próbują przechodzić na drugą stronę, a osobę „łamiącą” przepis obrzucają spojrzeniem, w którym widać mieszaninę gniewu, złości i wstydu. Uświadamiają sobie, że czekanie na zielone światło wobec braku aut jest po prostu głupie, ale brak im odwagi, by „łamać przepisy”. Osoba to robiąca uświadamia im ich własne niewolnicze podporządkowanie się przepisom, nawet gdy jest to po prostu głupie. Wstydzą się tego i dlatego odczuwają gniew i złość wobec osoby „niesubordynowanej”.

.

Grupa trzecia – ci nie tylko nie zamierzają łamać przepisów i iść w ślady za „warchołem”, ale jeszcze krzyczą na niego, że łamie przepisy. Ta ostatnia grupa to już prawdziwi niewolnicy. Podporządkują się wszelkim, nawet najbardziej durnym nakazom i zakazom wydawanym przez władze, zwłaszcza gdyby wprowadzano je stopniowo. Bez wahania zaakceptują totalitaryzm „punktowy” wprowadzany w Chinach:

.

.Potulnie dadzą się też zaszczepić i będą ślepo słuchać kolejnych zarządzeń władz. Grupa druga także, choć zapewne z pewnymi wewnętrznymi wahaniami, też wszystkie totalitarne ograniczenia (zakazy i nakazy) zaakceptuje. Grupa pierwsza, jeśli nie znajdzie „prowodyra”, też da się zniewolić.

.

Chcę w tym miejscu zaznaczyć, że nie odrzucam całkowicie przepisów drogowych obowiązujących pieszych. W godzinach szczytu samochodowego na najbardziej ruchliwych ulicach w mieście i ja „potulnie” czekam na zielone światło na przejściach dla pieszych. Niemniej wszędzie i zawsze, gdzie jest to możliwe, przechodzę przez ulice w miejscach bez przejść i świateł, które uważam za potrzebne tylko w godzinach szczytu i tylko na najbardziej ruchliwych ulicach. Przepisy nakazujące przechodzenie przez ulice tylko na przejściach dla pieszych i tylko przy zielonym świetle uważam za tresurę ludzi i wdrażanie ich (warunkowanie) do całkowitego posłuszeństwa wobec władz. U większości tresura ta jest już zakończona.

…Teraz krótko nawiążę jeszcze do fałszywej pandemii świrusa. Od wielu dni widuję na ulicach dużą ilość ludzi w namordnikach, co jest o tyle niezrozumiałe dla mnie, gdyż w Badenii Wirtembergii nie ma obowiązku/przymusu noszenia ich na ulicy. Przy czym duży procent namordnik-owców stanowią ludzie młodzi – na oko w przedziale wiekowym 15-25 lat. Mijałem dzisiaj na mieści sporo takich właśnie młodych ludzi. Nie tylko byli w namordnikach, ale jeszcze ze ślepiami wlepionymi w sraj-fony .

…To już są rzeczywiście „wykwalifikowani” niewolnicy. Widziałem nawet młode matki z kilkuletnimi dziećmi – one same i ich pociechy były w „kagańcach”. Szkoda mi zwłaszcza tych dzieci – ich własne matki wychowują je na niewolników. Na przejściu dla pieszych w centrum miasta ( dzisiaj jest tu święto, dzień wolny od pracy ) stało po obu stronach ulicy ok. 9-10 osób. Auta nie jechały żadne, ale stali, bo mieli czerwone światło. Bez namysłu ruszyłem przez przejście. Trzy osoby z wahaniem ruszyły za mną. Reszta stała czekając na zielone. Jedna osoba ( mężczyzna ) po drugiej stronie przejścia krzyknęła do mnie: Hej panie, przecież jest światło czerwone, co pan robi ( Hej Sie, es ist doch Rot, was machen Sie ). Gdy go mijałem, półgłosem powiedziałem mu: „urodzony niewolnik”. Czy zrozumiał, co miałem na myśli – wątpię.

.

Myślę, że banksterzy wiedzą już, że nie potrzebują żadnych extra technologii do kontroli gojów – ludzkiego bydła roboczego. Obecna próba generalna w krajach zachodniej cywilizacji wypadła pomyślnie – pod wpływem zastraszenia przez łże-media fikcyjnym zagrożeniem co najmniej 95 % populacji bez czynnego sprzeciwu poddało się totalitarnym, bzdurnym zakazom i nakazom. Ich nie trzeba już kontrolować. Nastąpił u nich cywilizacyjny zanik instynktu pragnienia wolności. Są homo sklavusami. Zasługują na zachipowanie.

.

Teraz jedynym problemem dla banksterów są niepokorni, prowodyrzy. Myślę, że w najbliższych latach nastąpi powolne ich eliminowanie, niekoniecznie fizyczne. Zostaną wypchnięci na margines społeczny. Reszcie, przy okazji kolejnych panik, narzuci się faktyczny trwały totalitaryzm. Nastąpi era panowania banksterów.

.Kto nie walczy o wolność – nie zasługuje na nią…

.opolczyk